Czujemy coraz bardziej powiem północy - temperatura w ciągu dnia utrzymuje się na poziomie sześciu stopni. Poranek to warstwowe ubieranie: t-shirt, polar 100, ukochany Zenon (sweter puchowy Jacka Wolfskina) i membrana. Po 30 km wyjazdu standardowymi karelskimi drogami - dojechaliśmy do głównej przelotówki na północ, na Murmańsk i Landek poczuł pod kołami asfalt, nawet to auto terenowe ucieszyło się z odpoczynku dla jego zawieszenia.
środa, 30 września 2015
Karelia by Land Rover 2015 - w kierunku tajemniczej góry Vottovaara - part 6
Noc była zimna ok. 3 stopni i droga prowadząca w kierunku Syujucin była utwardzonym błotem z dużą ilością głębokich dziur - zawieszenie Landka było mało zadowolone. W tym terenie ograniczenia prędkości do 70 km czy 50 km były zbędne - nasza prędkość to 20 km w porywach do 40 km. Tempo tego dnia nie pozwoliło dotrzeć to Votovarry. Znaleźliśmy kolejny nocleg nad jeziorem tuż za miejscowością Gimoli. Poranek, temperatura 10 stopni, mycie głowy w zimnym jeziorze jeszcze daje rade. Mapa wskazuje przerywaną szarą droga na górę Vottovara. Na początku jest szeroko, jedzie się dobrze ubitą drogą, potem zaczęły się pierwsze przeszkody odstraszające potencjalnych turystów: kłody i kamienie, następnie pierwsza przeszkoda wodna - rozlewisko na drodze - Przemek założył kalosze i zaczął sprawdzać patykiem czy Landek nam nie utonie, przejazd bokiem był niemożliwy ze względu na wszechotaczające bagna. Przejazd został zaakceptowany i woda sięgnęła jedynie pod reflektory. Nie ujechaliśmy kilkuset metrów i kolejne jeszcze większe rozlewisko, Landek dał radę bez problemu ze wszystkimi i dalej wspinał się w kierunku góry. GPS zarządził wysiadkę i piesze udanie się na szczyt.
Lasy w tej części Karelii są głównie brzozowe z mnóstwem mchów, żurawiny i czarnych jagód i takiej ilości grzybów, że się o nie potykamy. W lesie napotkaliśmy pierwsze głazy z pięknymi porostami. Takiej ilości porostów też chyba nigdzie nie widzieliśmy - tutaj musi być bardzo czyste powietrze.
Nazwę Vottovaara tłumaczy się jako "Góra Zwycięstwa" - Vaara to nazwa pochodzenia karelsko-fińskiego - góra, a Votto oznacza zwycięstwo. Co ciekawe w bezpośrednim sąsiedztwie znajdują cztery inne obiekty geograficzne o podobno brzmiącej nazwie: rzeka Votto i trzy jeziora: Vottoozero, Vottomuks i Keyvotto. Człon nazwy Votto może dodatkowo wskazywać na miejsce kultu lub ważne wydarzenie w historii Saamów. Szczególnie, że żaden z obszarów północnej Rosji i Skandynawii nie ma takiego nagromadzenie obiektów o tej samej nazwie.
Vottovaara to góra słynna ze swoich form poglacjalnych: głazów narzutowych, ostańców i mutonów sprzed 10 000 lat. Część ułożenia tych głazów jest naturalne, a część jest dziełem człowieka. Saamowie - lud północnej Kalerii nazywał je głazami Seida "święte głazy". Kult Seida łączy się z legendą o wielkim szamanie Noaidi, który czując nadchodzącą śmierć odszedł w górę i zamienił się w kamień i od tej pory wierzono w kamieniach mieszkają duchy o wielkiej szamańskiej mocy i należy dbać o ich przychylność. Składano ofiary z reniferów lub spuszczono z nich krew do otworów między kamieniami. Na niejednym głazie wypatrzyliśmy niewiarygodnie równe cięcia jak od noża. Kobiety miały zakaz brania udziału w tych obrzędach.
Gdy minęliśmy liczne kamienie poukrywane w lesie, w końcu dotarliśmy na szczyt. Przejaśniło się i naszym oczom ukazał się niesamowity krajobraz martwych drzew strawionych przez pożar, z głazami pomiędzy nimi, z panoramą Kalerii z jej jeziorami i jesienią przykrywająca drzewa.
Vottovaara jak kamienne kręgi czy Stonehenge przyciągają poszukiwaczy mistycyzmu i tutaj znalazł się Rosjanin ze swoją różową pustelnią (namiotem tramp) medytujący od siedmiu dni. Vottovarra jest punktem obowiązkowym dla pasjonatów nietuzinkowych krajobrazów. :)
Wróciliśmy z powrotem na gruntowe drogi z milionem dziur, na których miałam wrażenie,że wróciła mi choroba lokomocyjna z dzieciństwa. Nocleg znaleźliśmy nad wielkim jeziorem, na którym była sztormowa pogoda , poczuliśmy sie jak nad Bałtykiem. Przez poprzedników w miejscu obozowiska pozostawiony był schron wykonany z folii strechowej - rozwiązanie genialne w swej prostocie. Chłopaki nie wytrzymali sztormowych warunków jeziornych i nie doczekaliśmy się rybnej kolacji. Pozostały liofy do jedzenia - ciężko szło mi z Maćkiem przełykania Travelluncha spaghetti carbonara oj ciężko. Maciek miał nadzieję na codzienne jedzenie szaszłyków zapijanych szorpą, a tu od czterech dni jemy kanapki i jajecznicę :/ W Karelii nie ma żadnych Kafe!!!
Tablice rejestracyjne aut, które nie wróciły z Votovarry |
Każdy zostawia coś na szczęśliwy przejazd przez tajemniczą Górę Votovarrę |
Niektóre wody wymagały sprawdzenia głębokości |
Czyżby tutaj składano ofiary ? |
wtorek, 29 września 2015
Karelia by Land Rover 2015 - wzdłuż zachodniego brzegu Ładogi - part 5
Wyjazd z Sankt Petersburga był bardzo długi i mieliśmy okazję poznać tą brzydszą cześć tego miasta: wielkie, kilkunastu piętrowe wieżowce i dymiące elektrociepłownie. W kierunku północnym wyprowadziła nas trzypasmowa obwodnica. Zjazd do samego zachodniego brzegu Ładogi oczywiście nie prowadzi asfaltem lecz wąską szutrowo-liściastą drogą, momentami mocno błotnistą. Dotarliśmy do brzegu Ładogi i naszym oczom ukazała się wielka tafla wody ciągnącą się po horyzont. Bardziej wyglądała jak morze w czasie pełnej flauty. Ujechaliśmy około 100 m z piękną piaszczystą plażą i drogę zagrodziła wielka zielona brama, ze spoglądającą na nas kamerą , a za nią jakaś baza. Już myśleliśmy, ze trzeba będzie zawracać... Jednak po niedługim czasie wrota się otworzyły i wyszedł ochroniarz i trójka ludzi. Zaoferowali przejazd przez bazę, a pan na rowerze dostarczył wodę pitną w baniach... Picie wody z Ładogi stanowczo odradzili, za to polecili nocleg na pięknej plaży po drugiej stronie. Obóz rozbiliśmy blisko wioski, my na plaży, a chłopaki pod opuszczonym domem. Należy tu wspomnieć, że do wędki Łukasza dołączyła wędka Zielony Krokodyl zakupiona w S.P przez Wolena. Chłopaki poczuli misję złowienia jak nie bieługi to chociaż mniejszej rybki w Ładodze. Rozpalając ognisko przy zachodzącym słońcu widzieliśmy dwie nieruchome postaci zanurzające wędki w tafli wody. Dzień pierwszy zakończył się rybnym niepowodzeniem :P
Drugiego dnia odbiliśmy na piękna asfaltową drogę biegnącą wokół Ładogi i oficjalnie przekroczyliśmy wjazd do Karelii, gdzie powitał nas herb niedźwiedzia. Krajobraz także się zmienił: las stawał się coraz gęstszy, drogę otaczały bagniste tereny, brzegi Ładogi były coraz mocniej zarośnięte. Szukanie miejsca na nocleg okazało się sporym wyzwaniem, po sprawdzeniu dwóch gpsowych rzek, w których chłopaki mieli wyciągać rękoma ryby, a okazały się bagnistymi strumykami, ostatecznie znaleźliśmy polanę nad jeziorem przy pełni księżyca z unosząca się mgłą.
Ładoga, zachodni brzeg |
Gotowanie z GLOBTREKIEM - polecamy sklep turystyczny w Gdyni - Chwaszczynie |
Pięciolitrowy zapis paliwa bardziej miał ratować ognisko niż Landka :) |
Brzeg zachodniej Ładogi wita |
Przy takim pięknym zachodzie słońca mieliśmy pierwszy nocleg nad Ładogą |
Fjord Nansen nad Ładogą |
Wyjazdy znad brzegów Ładogi nie zawsze był prosty |
Przydrożny cmentarz prawosławny |
Mgliste noclegi na polu koniczyny |
Magiczna mglista Karelia |
W tych strumieniach także ryb nie było |
Pięknie wygląda na zdjęciu, ale dla Landka dziury były dotkliwe |
Karelia wita asfaltem |
W mateczce Rasyji takie stosuje się ochrony od zimnych jesiennych wiatrów |
Kareleskie jeziora są olśniewające |
Opuszczona wioska |
Karelia by Land Rover 2015 - Sankt Petersburg expressowe zwiedzanie - part 4
Mieliśmy tylko dwa dni na zwiedzenie Sankt Petersburga, więc postanowiliśmy zwiedzić główne atrakcje w tempie expressowym. Jeden dzień zajął nam Ermitaż (wizyta opisana we wcześniejszym wpisie o tutaj).
Hostel mieliśmy tuż obok Placu Pałacowego, więc przechodziliśmy przez niego kilkanaście razy w ciągu dnia. To na nim mieszkańcy będą witać Nowy Rok.
Pałac Admiralicji był ok 50m od naszego hostelu
Sankt Petersburg nazywany jest Wenecją Północy i rzeczywiście do miasto jest położone na wodzie - w delcie Newy i jest poprzecinane niezliczoną ilością kanałów i odnóg tej rzeki. Miasto jest porozdzielane na prawie 40 wysp, które łączy 396 mostów.
Hostel mieliśmy tuż obok Placu Pałacowego, więc przechodziliśmy przez niego kilkanaście razy w ciągu dnia. To na nim mieszkańcy będą witać Nowy Rok.
Kolumna Aleksandra I o wys 48m |
Budynek Sztabu Generalnego armii rosyjskiej w XIXw. |
Sankt Petersburg nazywany jest Wenecją Północy i rzeczywiście do miasto jest położone na wodzie - w delcie Newy i jest poprzecinane niezliczoną ilością kanałów i odnóg tej rzeki. Miasto jest porozdzielane na prawie 40 wysp, które łączy 396 mostów.
Transport wodny kwitnie |
Widok z tarasu widokowego na szczycie Soboru po przejściu 300 schodów |
Cerkiew Zmartwychstania Pańskiego - Cerkiew na Krwi wybudowana w miejscu w którym został w 1881r zabity car Aleksander II w wyniku bomby podłożonej przez polskiego zamachowca Ignacego Hryniewieckiego.
Twierdza Pietropawłowska z roku 1703 jest jednym z najstarszych budynków Petersburga i miała za zadanie bronić miasto swoimi 300 działami przed okrętami wojennymi. W samym jej sercu znajduje się Sobór Piotra i Pawła z 122m iglicą.
U podnóża murów tej fortyfikacji mieszkańcy Sankt Petersburga wygrzewają się w promieniach rosyjskiego słońca.
Twierdza Pietropawłowska z roku 1703 jest jednym z najstarszych budynków Petersburga i miała za zadanie bronić miasto swoimi 300 działami przed okrętami wojennymi. W samym jej sercu znajduje się Sobór Piotra i Pawła z 122m iglicą.
U podnóża murów tej fortyfikacji mieszkańcy Sankt Petersburga wygrzewają się w promieniach rosyjskiego słońca.
Informacja niezbędna :) w niektórych sklepach w Sankt Petersburgu po 22 nie można kupić piwa, ale jak się poszuka to się znajdzie odpowiedni sklep :)
I na sam koniec przejażdżka metrem petersburski, które jest jednym z najgłębiej położonych na świecie. Zjazd schodami ruchomymi trwa i trwa (dla niektórych może być klaustrofobiczny) i po kilku minutach jesteśmy 86 metrów niżej. Polecamy pozwiedzać podziemny Petersburg i poodkrywać różnorodne stylowo stacje metra. Poniżej mały reportaż z podziemnego Petersburga:
Żetony do jazdy metrem w pełnej gotowości |
Ten zjazd oj długi długi jest - schody do piekła |
Wagony petersburskiego metra to powiem starych czasów |
To nie żaden hol hotelowy to stacja metra |
Subskrybuj:
Posty (Atom)