Przejazd przez Polskę i częściowo Litwę poszedł gładko. Zrobiliśmy standardowo przystanek przy wiaduktach w Stańczykach i Trójstyku Granic.
Niestety przed granicą łotewska rozpoczęła się strefa robót drogowych. Tak zaczęła się nasza droga przez mękę czerwonych świateł. 1km asfaltu, czerwone światło niekończące się czekanie, 1km jazdy offroadowej po piachu, błocie, koleinach, chwila ulgi na asfalcie i stop... czerwone światło... Droga przez Łotwę nie miała końca..W końcu dojechaliśmy na pustą granicę rosyjską. Z wypisaniem kart migracyjnych nie było problemu, ale deklaracja celna to już nie był taki łatwy orzech do zgryzienia... cała cyrylicą z dużą ilością słów , których brakowało w słowniku:) Maciek wypisywał wypisywał i poszedł do Celnika. Była wypełniona prawie dobrze, a tam gdzie były błędy Celnik powoli nauczycielskim tonem wytłumaczył jak i co gdzie wpisać i po 1,5h bez żadnego trzepania i szczegółowego wywiadu wjechaliśmy do Rasyji:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz