sobota, 10 października 2015

Karelia by Land Rover 2015 - droga powrotna do domu - part 14

Zbliżamy się coraz bliżej granicy i wyjazdu z Rosji. Noce stały się na tyle zimne w namiocie, że staramy się szukać noclegów w motelach. W Puszkinie się udało, to czas na nocleg w Pskowie. Psków to jedno z najstarszych miast Rusi, punkt strategiczny i oblegany między innymi przez Stefana Batorego w 1581/82. Motel jest i portier poleca nam na piwo knajpę Beerhoff. Brzmi nieźle, wygląd w środku typowo bawarski tylko piwo było najgorszej półki sikaczem, ale przegryzane świńskimi uszkami dawało radę. 
PSKÓW
Obrzeża Pskowa

Granica rosyjsko - łotewsko znów poszła nadzwyczaj bezproblemowo. Celnicy nie byli zbytnio zainteresowani sprawdzaniem auta, przeszli naokoło z psiakiem, jednak on był bardziej zainteresowany wylizaniem mojej ręki. Jednak nie dla wszystkich ta granica była taka łatwa do przekroczenia. Elegancko ubrany obywatel Republiki Konga z paszportem dyplomatycznym spowodował zbiegnięcie się trzech pograniczników, którzy z wytrzeszczonymi analizowani dane wyświetlane na ekranie ich komputera. Jednak paszport dyplomatyczny nie zawsze otwiera wszystkie bramy. 

Lokalny patriotyzm
Jedziemy przez Łotwę inna trasą niż w pierwszą stronę by za wszelką cenę uniknąć robót drogowych - niestety nasz niecny plan upadł przy pierwszym czerwonym świetle ... Na Litwie szukanie noclegu na dziko nie było już tak łatwe jak w Rosji, gdzie nie wjechaliśmy do szlaban eh ta Unia Europejska. Obudziła nas ciemność o 6 rano z ociąganiem wstaliśmy o 7 rano witany przez piękny wschód słońca nad jeziorem w otoczeniu litewskich mgieł. Jeszcze 400km i byliśmy w domu... Mam nadzieję, że w tym roku porządną zimę przywieźliśmy z Rosji - Winter is coming from Russia ... 



Karelia by Land Rover 2015 - ósmy cud świata Bursztynowa Komnata - part 13

Stara Ładoga nad Wołchowem uważana za najstarszy port Rusi i mogła być pierwszą stolicą Rosji. W tej miejscowości oglądnęliśmy starą twierdzę Kamienny Gród z XIIw nad rzeką Wołchow pamiętającą jeszcze statki morskie cumujące do jej murów. Ponadto zobaczyliśmy cerkiew św. Jana Chrzciciela, okoliczny cmentarz i kurchany.

Celem tego dnia było miasto Puszkin znajdujące się 25km od Sankt Petesburga słynne z tzw. Carskiego Sioła ( była nazwa miasta Puszkin) obecnie pod tą nazwą kryje się kompleks pałacu i ogrodów Katarzyny I. Volen w Kafe z WIFI rezerwuje nocleg na Booking.Com. Już sobie wyobrażamy ciepły prysznic i rest w daczy. Dojazd jest bardzo kręty, przez dzielnicę willową przypominającą warszawski Konstantynów. Przez wątpliwej jakości betonowy mostek docieramy pod bramy willi. Światło się pali, my dzwonimy, ale nikt nie otwiera. Czekamy, ponownie dzwonimy. Volen dzwoni do właścicielki, ale ona szybko odkłada słuchawkę. Nie pozostaje nam nic jak szukanie innego noclegu. Stajemy pod ekskluzywnym zamko-hotelem, bardziej wyglądający jak miejsce spotkań okolicznej mafii na schadzki z paniami lekkich obyczajów. Volen nasz lokalny zagadywacz idzie dzielnie wywalczyć nam nocleg. Mija 15-20 min i nie wraca, Maciek idzie sprawdzić co z z nim i przepada... Zaczynam podejrzewać, że może mają jakieś tam specjalne atrakcje dla panów. Ostatni z chłopaków Łukasz idzie sprawdzić co z nimi, wraca szybko z informacją, że dziwnie wyglądający pan recepcjonista powiedział, że chłopaki poszli coś oglądać.... W końcu wracają, pani Swietłana załatwiła nam gdzieś tani nocleg :) 

Wystrój motelu w Pskowie - projektant wnętrz miał wenę twórczą
Cerkiew w mieście Puszkin
 
"I love Sankt Petersburg"

Carskie Sioło - wejście do parku kosztuje 120 rubli a to samego pałacu Jekateryninskiego - Katarzyny I - 400 rubli. Architektura budowli to pełen przepychu rosyjski barok. Wejścia do wnętrz pałacu odbywają się tylko w określonych godzinach 1240 oraz 16.40. Stanęliśmy w długiej kolejce turystów w 95% Azjatów - czułam się jak na dworcu w Pekinie czy Tokio. Standardowo bramki na metal i tym razem obowiązkowe zakładanie foliowych kapciuszków. W wolnym tempie krok za krokiem rozpoczęliśmy zwiedzanie. Największe wrażenie zrobiła oczywiście Bursztynowa i sala balowa o powierzchni 900m2 prawie w całości wypełniona lustrami w wielkich złotych ramach i przepięknym freskiem na suficie. 
Kapciuszki muzealne
Sala Balowa w Pałacu Katarzyny I
Nie będziemy gorsi od Chińczyków - selfie lustrzane
To się nazywa piec kaflowy


Carska jadalnia
Strój Katarzyny I
Widok na Pałac Jekateryninski wraz z ogrodem francuskim

Bursztynowa Komnata - to rekonstrukcja stworzona z okazji 300-lecie założenia Petesburga. Oryginalna Bursztynowa Komnata stworzona przez mistrza bursztyniarskiego z Gdańska Andreasa Schlutera zaginęła podczas II Wojny Światowej wywieziona przez Niemców. Koszt kopii to 11,5 mln dolarów ma którą składa się prawie 3 tony bałtyckiego bursztynu pokrywającego powierzchnie 94m2. Nazywana jest ósmym cudem świata.  Jest to jedyna komnata z zakazem robienie zdjęć, ale Maciek i tak wymierzył w bursztynowe ściany aparat, za co został zrugany i "obiecał"skasowanie zdjęć.

Skrawek ścian Bursztynowej komnaty w tle
Potem długi jesienny spacer po pięknych ogrodach pałacowych: geometryczny ogród francuski, ogród angielski z różnorodnymi architektonicznymi smaczkami: rzymskie kolumny, piramidy, łaźnią turecką w kształcie meczetu czy Mostem Marmurowym oraz bardziej lesista z chińskimi budowlami !!! Tak chińskimi, trochę kiczowato to wyglądało ;) 

środa, 7 października 2015

Karelia by Land Rover 2015 - zawratna droga na południe Pietrozawodsk - part 12


Zawracamy na południe - trasa Murmańsk - Sankt Petersburg to piękny idealny asfalt. Tym razem po drodze są Kafe, więc jedzenia nie brakuje, jak nie rosyjska zupa rybna ucha to tureckie szaszłyki. Wzdłuż drogi co jakiś czas babinki sprzedająca borówki, marchew, raki czy ziemniaki. Miodu przy drogach brak, ale udało się dostać karelski miód z pyłkiem kwiatowym prosto z pasieki. Niby uciekamy na południe, ale noce są coraz zimniejsze - zamrożony namiot staje się norma, i jakiekolwiek mycie zostało także zaprzestane od kilku dni.

W Pietrozawodsku chcieliśmy złapać transport na wyspę Kiży, na której znajduje się 22 kopułowa cerkiew należąca do największych na świecie. Niestety cena 2750 rubli ok. 200zl przerasta nas i rezygnujemy. Petrazawosk to całkiem zadbane miasto, z bardzo ładna promenadą nad Onega urozmaiconą różnymi instalacjami i rzeźbami. Wyróżniało się także KFC ulokowanym w budynku wyglądającym jak świątynia. P.S Do tej pory żadna karelska ryba nie została złowiona czyżby tak bardzo bały się polskich wędek?


Karelia by Land Rover 2015 - wymarłe wioski i niedźwiedzie - part 11

Pegrema wymarła wioska na cyplu nad jeziorem Onega. Nasze mapy nie miały zarejestrowanych dróg w tym kierunku. Prawidłowy skręt pomogli znaleźć lokalni wędkarze, ale zastrzegli, że w końcowym odcinku jest bardzo płocha. Na początku szutrówką, potem koleiny, potem błota, następnie kamienie i bale drewna. Las coraz ciaśniej i ciaśniej otaczał Landka. W pewnym momencie 50 m przed maską Landka przebiegł sporych rozmiarów niedźwiedź. Jego szybkość była zawrotna z 60km/h pewnie w spokoju jadł borówki, gdy burczenie silnika Landka zburzyło jego spokój. Był brązowy i sporych rozmiarów i co zapamiętaliśmy wielkie puchate uszy, które powiewały w tym szaleńczym biegu. Ujechaliśmy jeszcze 2 km, zaczęło robić się późno, dalsze 10 km było możliwe tylko na piechotę. Zrezygnowaliśmy i zawróciliśmy. Po drodze jeszcze musieliśmy zbudować most do przejazdu Landka. Chłopaki cięli brzozy, wyciągali bale drewna i układali. Na pierwszy rzut oka porządna konstrukcja, jednak gdy poczuła pod kołami ciężar Landka zaczęła się załamywać i gdyby nie dodanie gazu nasze auto mogłoby utknąć na dłużej.

Należy w tym miejscu Karelski niedźwiedź brunatny osiąga max. wagę 400kg W rejonie Murmańska występuje 350 niedźwiedzi - 4 niedźwiedzie na 1000km2, ale już w samej Karelii przez którą się przeprawiliśmy przypada 200 na 1000km2 statystyki mówią, że region zamieszkuje 2700 osobników. Teraz jest zrozumiałe, że z tego regionu pochodzi rasa psa Karelski pies na niedźwiedzie
KARELSKI PIES NA NIEDŹWIEDZIE http://psy-pies.com/artykul/karelski-pies-na-niedzwiedzie,116.html

sobota, 3 października 2015

Karelia by Land Rover 2015 - w poszukiwaniu zorzy polarnej nad M.Barentsa - part 10


Czasu coraz mniej, więc wybieramy ostatni zapolarny punkt, najdalej wysunięty na północ Półwysep Rybaczu nad M. Barentsa. Lasów już nie ma, tylko brzózki, które zamieniły się w krzaki, i góry pokryte skałami, mchami i porostami.

 

Zatrzymujemy się przy pomniku pamięci inwazji wojsk niemiecko-fińskich na ZSRR w 1941r. Trochę historycznych informacji; "realizując pierwszy etap operacji „Silberfuchs” – operację „Renntier” (renifer) wojska niemieckie zaatakowały pozycje Armii Czerwonej na granicy fińskiej, w okręgu Petsamo. W odpowiedzi, 25 czerwca 1941 radzieckie bombowce zbombardowały fińskie miasta. W reakcji na te wydarzenia, Finlandia wypowiedziała ZSRR wojnę, a połączone siły niemiecko-fińskie 28 czerwca rozpoczęły drugą fazę wspólnego planu, operację „Platinfuchs”, marszem na Murmańsk. Na południowym odcinku frontu armia fińska przygotowywała się do odbicia ziem utraconych w czasie wojny zimowej. Pomiędzy lipcem a wrześniem 1941 roku oddziały fińskie zajęły tereny utracone podczas wojny zimowej, co skutkowało prawie trzyletnim administrowaniem Finów we Wschodniej Karelii (https://pl.wikipedia.org/wiki/Atak_Niemiec_na_ZSRR)










Jedziemy drogą prowadząca na miejscowość Zapolarny i raptem na wzgórzu zauważamy wielki biały radar - no to trzeba podjechać. Na wzgórzu rozpościera się porzucona baza wojskowa. Popalone baraki, druty, koła kamazów, a w tle wielka biała kopuła radaru. 


























Tuż przed skrętem na nasz Półwysep zatrzymują nas wojskowe rogatki. Andriej coś wspominał, ze wjazd w rejon Zapolarny jest ograniczony ze względu na manewry Marynarki Wojennej na morzu. Wojskowi proszą o paszporty, chłopaki z tyłu krzyczą, że my na ryby, że wędki mają i szlaban bezproblemowo się otwiera... Jesteśmy z Maćkiem trochę w szoku zawsze było mnóstwo pytań po co na co i dlaczego, a tutaj takie wyluzowanie rosyjskich wojskowych :) jest postęp :) Wjeżdżamy na bezdroża wzdłuż dopływu M.Barentsa. Po chwili droga jest z dziurami jakby to były okopy. Może to pozostałość po starciach żołnierzy radzieckich z Finami i Norwegami podczas II Wojny Światowej w tym rejonie. Bujamy się z zawrotną prędkością 10km/h. Wjeżdżamy coraz wyżej na skaliste wzgórza pokryte bladozielonymi porostami mieniącymi się w popołudniowym słońcu. A wszystko odbija się w tafli jezior, która tam się znajdują. Ten surowy krajobraz jest porażający.


















Landek 5km/h wspina się coraz wyżej i wyżej w przepaściach zauważamy wraki samochodów, a obok nagrobki z przyczepioną kierownicą ku pamięci tych, którzy tutaj zginęli. W końcu przed naszymi oczami wyłania się wielka zatoka i po horyzont rozpościera się Morze Barentsa. Morze Barentsa jeszcze w 1853r było nazywane Morzem Murmańskim. 









To jest idealne miejsce na nocleg. Obok nad brzegiem budują się przyszłe dacze wypoczynkowe dla Rosjan. Temperatura 3 stopni szybko motywuje nas do przygotowania kolacji - ryż gotujemy na słonej wodzie M.Barentsa. Nie było to zbyt rozsądne, biorąc pod uwagę,że Morze Barentsa posiada wysokie  wskaźniki zanieczyszczenie odpadami radioaktywnymi. Na dodatek niecałe 80km w linii prostej od nas czaiło się jedno z największych zagrożeń ekologicznych na północnych morzach -  rozpadający się wrak rosyjskiego okrętu podwodnego K-159 z 800kg wypalonego paliwa uranowego. K-159 był jednym z pierwszych radzieckich okrętów podwodnych z napędem atomowym . Zatonął w 2003r razem z 9 członkami załogi podczas holowania do wojskowych zakładów utylizacyjnych w Polarnym. 

Chłopakom udało się znaleźć drewniane odpady z budowy, więc i ognisko udało sie rozpalić. Z lodowatym powiewem od morza przyszły opady deszczu ze śniegiem. Woda na namiotach zamieniła sie w bryłki lodu - temperatura z pewnością jest poniżej zera jest naprawdę polarnie bryyy. Poszłam do namiotu zawinąć się w ciepły puchowy śpiwór, gdy słyszę okrzyki chłopaków: jest zorza zorza!!! i słyszę pstrykanie aparatów. Rzeczywiście po niebie przesuwają się zielone obłoki zorzy polarnej - jest zjawiskowo. Na jej tle przelatuje ogromny nietoperz - rozpiętość skrzydeł z pół metra miał...



 

Polarna noc dla niektórych skończyła się na walce z zimnem - Maciek ostatecznie zasnął, gdy założył do spania grubą kurtkę puchową. Volen także zaliczył kilkuwarstwowe ubieranie. Rano przy składaniu namiotów okazało się, że pod podłogą mamy małych towarzyszy - lemingi, które sobie upodobały zielone namioty Fjorda i za nic nie chciały opuścić swojego nowego domku. Pewnie na nie poluje kołujący nad nami ptak drapieżny w biało - czarnym upierzeniu.

Było zimno bardzo zimno

o



Wschód słońca nad Morzem Barenstsa
Lemingi atakują !!!

Globtrek też z nami jest 




Podwodny świat Morza Barentsa by Ricoh WG-4

Ricoh WG-4  daje radę focić z zimnych otchłani Morza Barentsa 


Dziś na wyjeździe z Półwyspu powitała nas płatkami śniegu zima. Rosjanie machali do nas z wódką na rozgrzanie, ale Volen co zawsze nakłania do integracji nakazał jechać dalej, bo nigdy nie wyjedziemy z tego polarnego pustkowia.


Niektórzy nigdy nie opuścili nigdy tego pustkowia