Zawracamy na południe - trasa Murmańsk - Sankt Petersburg to piękny idealny asfalt. Tym razem po drodze są Kafe, więc jedzenia nie brakuje, jak nie rosyjska zupa rybna ucha to tureckie szaszłyki. Wzdłuż drogi co jakiś czas babinki sprzedająca borówki, marchew, raki czy ziemniaki. Miodu przy drogach brak, ale udało się dostać karelski miód z pyłkiem kwiatowym prosto z pasieki. Niby uciekamy na południe, ale noce są coraz zimniejsze - zamrożony namiot staje się norma, i jakiekolwiek mycie zostało także zaprzestane od kilku dni.
W Pietrozawodsku chcieliśmy złapać transport na wyspę Kiży, na której znajduje się 22 kopułowa cerkiew należąca do największych na świecie. Niestety cena 2750 rubli ok. 200zl przerasta nas i rezygnujemy. Petrazawosk to całkiem zadbane miasto, z bardzo ładna promenadą nad Onega urozmaiconą różnymi instalacjami i rzeźbami. Wyróżniało się także KFC ulokowanym w budynku wyglądającym jak świątynia. P.S Do tej pory żadna karelska ryba nie została złowiona czyżby tak bardzo bały się polskich wędek?
No i co dalej było, hmm..? :)
OdpowiedzUsuń