środa, 12 czerwca 2013

ROSJA - SZLAKIEM ROSYJSKICH MECHANIKÓW

10 czerwca dotarliśmy na przejście ukraińsko – rosyjskie i przekroczyliśmy je wyjątkowo sprawnie w ok. 2h. Janusz w międzyczasie zdążył pomóc niewidomej Ukraince wypełnić rosyjską deklarację celną. Wjazd na stronę rosyjską był jak wjazd ze "wschodu na zachód" – ładne budynki, mili, pomocni i bezproblemowi celnicy oraz wszelkiego rodzaju dokumentacja do wypełnienia w języku angielskim. Nasza Niviasta spowodowała nawet uśmiech na twarzy celnika "Lada Haraszo" :)
Rosyjskie drogi ... hm ... Polacy powinni się zgłosić na korepetycje ... Świetny asfalt, często dwupasmówki na poziomie naszych autostrad, prawie zero dziur, bardzo dobrze oznaczone i bezpłatne :) Kolejną rzeczą, która nas uszczęśliwiła była cena paliwa – 3,3 zł. 

Pierwszy nocleg w Rosji.

Sztuka pakowania :)

Sztuka gotowania :)

Zachód słońca na rosyjskiej ziemi

Chcieliśmy zatankować, ale była zamknięta :P


11 czerwca TRASA NA VOLGOGRAD

Nasza Łada od 2 dni plamiła czarną mazią. W miejscowości Czernyshkovsky ( środek niczego) wypatrzyliśmy salon ŁADY, a przy nim autoryzowany warsztat samochodowy. Po krótkiej rozmowie, mechanicy zrozumieli o co nam chodzi i zabrali się do pracy. Po podniesieniu maski ich oczom ukazał się okrągły filtr powietrza, którego chyba nigdy nie widzieli, o czym świadczyły ich zdziwione miny i zbiegowisko przy aucie. Po podniesieniu Niviasty szczęki ich jeszcze bardziej opadły na widok katalizatora. Po krótkich poszukiwaniach okazało się, że Niva gubi olej z przedniego mostu. Przy okazji został naciągnięty łańcuch rozrządu i wymieniona jakaś część przy kole :P Koszt mechanika wyszedł 2900 rubli. Trzeba także wspomnieć, że nigdy nie widzieliśmy tak lśniącego czystością warsztatu. Wyleczona Nivista ruszyła z impetem w kierunku Volgogradu...

Serwis Łady w Czernyshkovsky
Starsze siostry naszej Niviasty.

A może zamienić na nową...


Tym raczej nie pojedziemy...

Profesjonalna opieka na najwyższym poziomie

 12 czerwca - Dzień Rosji 
Dziś 12 czerwca, jeśli nas pamięć nie myli to święto upamiętniające wyrzucenie Polaków z Moskwy. Niestety w tym dniu nasza Niviasta postanowiła postraszyć i znów zaczęła gubić olej. Mimo święta udało się nam znaleźć otwarty warsztat, gdzie już bezproblemowo powiedzieliśmy w czym rzecz. Na szczęście okazało się, że to tylko stary olej zebrany na osłonie i Ładzina jest całkiem zdrowa :) Słowa te piszemy z amerykańskiego Subwaya oczywiście otwartego w ten wieli dla Rosjan dzień. Zaraz ruszamy w kierunku Astrahanu skąd już tylko rzut beretem do kazachskiej granicy.

1 komentarz:

  1. o jak fajnie fajnie :D Ładzina zdrowa i to cieszy :D i pogoda widzę dopisuje (no oprócz niespodziewanie spadających nawałnic :P) dobrej drogi dalej dalej! :)

    OdpowiedzUsuń