niedziela, 7 lipca 2013

KAZACHSTAN – cz.9 – w kierunku kirgiskiej granicy 28.06 -30.06

Trzy dni przed przekroczeniem granicy spędziliśmy na odpoczynku 30 km od Tarazu. Biwakowaliśmy nad jeziorem otoczonym z jednej strony przez ośnieżone szczyty gór Talas, a z drugiej przez zielone wzgórza. Jeżeli ktoś zajmuje się badaniem burz jest to idealne miejsce – my mieliśmy zapewnione minimum trzy dziennie.
Ten ptaszek wypadł z gniazda, Janusz wspiął się na drzewo i zwrócił rodzicom :)
W Tarazie Niva postanowiła, że czas na „nierząd” i znów mieliśmy problem z rozrządem. Na szczęście złapaliśmy hol od uśmiechniętego Uzbeka, który wracał z całą rodziną z wesela na 300 osób !!! w Szymkencie.Czy wiecie jak wygląda hol w wydaniu ekstremalnym?
Po pierwsze to prędkość – osiągneliśmy 110km/h – nasza Niva jeszcze tak szybko nie jechała ( nie mamy 5 biegu :P ). Następnie wyprzedzanie na holu począwszy od zwykłych osobowych aut po ciężarówki. Na koniec zjazd z dużą prędkością krętą o dużym spadku drogą. Było to wbijające w fotel. Nasz Uzbek bardzo się przejął naszą sytuacją i postanowił podholować do znajomego mechanika. Mechanik akurat był „pokuszać”, więc nasz wybawca zaprosił do siebie do domu, gdzie zasiedliśmy do suto zastawionego stołu, „kuszaliśmy” i rozmawialiśmy. Potem Niviasta trafiła w ręce mechanika z warsztatu Witalija. Przyczyną awarii była prowadnica łańcucha rozrządu oraz spece stwierdzili, że na tak gorące warunki mamy za rzadki olej w silniku, więc został zalany znacznie gęstszy. Prawie naprawa byłaby zrobiona tego samego dnia, ale niestety zapiekła się śruba o niestandardowym kluczu i mechanicy siłowali się z nią przez dobre kilka godzin, aż zwątpili. Witalij o 20 zdecydował, że jutro do obiadu Niva będzie ozdrowiona, a teraz czas znaleźć nam nocleg. Załatwił nam za 1000T w centrum miasta dwupokojowe mieszkanko z łazienką, kuchenką i TV w komunistycznym budynku w stylu falowca. Witalij był tak miły, że nas zawiózł na miejsce swoją podrasowaną Suzuki Vitarą, którą zaliczyliśmy ściganie się z jego kolegami z mega podrasowanego Lexusa na ulicach Tarazu pomiędzy światłami i radarami. Ztuningowany Lexus z milionem magicznych wyświetlaczy i 5l silnikiem wybierał się na lokalne „nagonki”. Witalij nie chciał dołączyć :/ Niestety nie udało się nam zobaczyć nocnych wyścigów w Tarazie”.






Uratowany malec :)

Przygotowania do obiadu

Starszy kuzyn uratowanego malca :P

Tak też można :)

Napiszcie do nas ... :)

1 komentarz:

  1. ooo jaki cudny pisklak ^^ i to uratowany ;D starszy miał gorzej :P

    OdpowiedzUsuń