Jeżeli
chcecie poczuć się jak bohater „Procesu” Kafki to musicie
koniecznie pojechać do Kazachstanu. W Aralsku postanowiliśmy
zarejestrować się w tzw. OVIR. Na granicy otrzymuje się małą
karteczkę – Kartę Imigracyjną, którą należy podbić w ciągu
5 dni od wjazdu do kraju. Lonely Planet podaje, że OVIR może być
bezpłatny, ale zdarza się, że jest płatny w wys od 7 do 20$ (
zależnie od humoru urzędnika). Za brak rejestracji grozi mandat od
80 do 100$. Dziwiętnastego czerwca w dniu wjazdu do Aralska
podeszliśmy na komisariat policji nr 1 w celu dokonania rejestracji,
niestety był zamknięty na cztery spusty. Następnego dnia (20.06)
zasięgamy informacji w naszej sprawdzonej wszystkowiedzącej KAFE
naprzeciwko hotelu Aralsk. Właścicielka restauracji wykonuje kilka
telefonów i potwierdza informacje u znajomego policjanta. Jest :)
Pani zaprowadza nas pod komisariat nr 2 i kieruje nas do
znajdującego się obok biura paszportowego. Zamknięte. Mamy przyjść
jutro. Piątek godzina 14 (21.06) – komisariat oraz biuro
paszportowo zamknięte, ale o godz. 16 „bramy” zostają otwarte.
Czekamy grzecznie w kolejce, gdy nadchodzi nasza kolej pani
urzędniczka stwierdza, że tutaj nie załatwimy OVIR, ale obok na
komisariacie nr 2 znajduje się Departament Migracyjny (pokój
migracyjny :P ), ale jest dzisiaj zamknięty i mamy spróbować
jutro. Wychodząc, zauważamy, że jest jednak jest otwarty i z
nadzieją załatwienia sprawy zmierzamy do drzwi... Wychodzi gruby
policjant i naciskaąć klamki wszystkich pokojów sprawdza czy coś
jest otwarte – niestety zamknięte :/ W międzyczasie zdążyła
wybiec pani urzędniczka z biura paszportowego i krzyknąć, że mamy
być jutro. Sobota 22.06 – do trzech razy sztuka. Podjeżdżamy pod
wyznaczony komisariat nr 2 – wszystko zakluczone. Jedziemy pod
komisariat nr 1 – to samo. Zauważamy, ze obok znajduje się
kolejny rządowy budynek – to jest posterunek nr 3. Drzwi to gruba
krata, potem mały korytarz z 3 krzesłami i gablota z „ogłoszeniami
drobnymi” - WANTED IN KAZACHSTAN !!! :P Za szklaną szybą w
malutkim okienku siedzi chudy policjant w kamizelce kuloodpornej.
Pytamy o OVIR, pokazujemy paszporty. Polsza. Trzask okienka... Po
kilku minutach Chudy wychodzi w towarzystwie Grubego. Gruby nakazuje
nam przyjść o 17, jak wróci naczelnik imigracji, która teraz w
terenie zajmuje się Chińczykami... Gruby przy okazji daje nam
wykład o swoich troskach i niedolach życia policjanta: że
przydałby się angielski, że on Kazach musi znać rosyjski to i my
Polacy powinniśmy, że on jeszcze kłaniał się przed pomnikiem
Lenina itd. O 17 pojawiamy się pod komisariatem nr 3. Czekamy. W
drzwiach pojawia się pani naczelnik i zaprowadza nas na komisariat
nr 2. Uff w końcu trafiliśmy na tą osobą co trzeba :) Okazuje
się, że już pięknie wyświetlamy się w kazachskim systemie
policyjnym. Pani jest o dziwo bardzo miła i z dużą cierpliwością
pomaga wypełnić wnioski i w ten sposób załatwia nam meldunek na
cały miesięczny pobyt w Kazachstanie. Bez mandatów za opóźnienie,
bez opłaty rejestracyjnej, bez łapówki... Nie taka straszna ta
kazachska biurokracja ;)
A jak
wyglądają mandaty w Kazachstanie? Nasz gospodarz opowiedział o
kilku: za jazdę rozmawianie przez komórkę – zabranie prawa
jazdy, za jazdę pod wpływem alkoholu – więzienie ( nie można
mieć ani promila), za jazdę i palenie papierosa – bardzo wysoki
mandat. Teraz rozumiemy, dlaczego tak wszyscy grzecznie w mieście
40km/h jeżdżą, kierunkowskazy wrzucają, a poza miastem pełna
samowolka...
|
Aralska komunikacja |
|
Krowy też na ulicach - święte prawie jak w Indiach |
|
Pomniczki przerażających zwierzaków |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz