środa, 28 sierpnia 2013

Afganistan - part 4 - Talibowie w Iskhashim i grozby aresztowania 12.08

Dwunastego sierpnia w wietrzny poranek ruszylismy po raz kolejny w strone granicy ( 20$ za 6km nadal bylo nieoplacalne). Z kazdym kilometrem bylismy coraz blizej wolnosci. Do chwili napotkanego na drodze zolnierza, ktory ostrzegl nas, ze w okolicy kreci grupka czterech Talibow i mamy miec oczy szeroko otwarte na mezczyzn w turbanach i dlugicz kroczoczarnych brodach. Mi osobiscie zrobilo sie slabo - czy zamkna granice ze wzgledu na podwyzszony poziom niebezpieczenstwa? Szlismy z coraz wieksza niepewnoscia. Na granicy pogranicznycy leniwie zwlekli sie z cienia, przerzucajac z ramienia na ramie swoja bron, puscili nas dalej na odprawe. Uff pierwsza ulga granica jest otwarta. W tym momencie humory nam sie popsulu, gdyz zobaczylismy ze odprawa bedzie przebiegac w towarzystwie zlowrogo patrzacego na nas nieumundurowanego jak zawsze Frediego Mercury :/ W budce zaczelo sie sprawdzanie paszportow - u pierwszego pogranicznika poszlo jak po masle - wbil pieczeczatki wyjazdowe, ale w swoje rece nastepnie wzial paszporty Freddie.... Kartkowal Macka paszport strona po stronie, robiac notatki z innych wiz ?! Nastepny byl moj paszport i raptem nie podpasowala mu moja afganska wiza, ktora zreszta osobiscie sprawdzal na wjezdzie! Ambasada w Bishkeku wydaje wizy turystyczne 30-dniowe z 3-miesiecznym okresem waznosci. Zostalismy oskarzeni o klamstwo i posiadanie zlych wiz!!! Ostatecznie po naszych dlugich,spokojnych tlumaczeniach i wsparciu jego kolegi zza biurka - odpuscil. Nie moglismy zrozumiec, dlaczego tak nas traktuje przy naszym, spokojnym uprzejmym zachowaniu. Atmosfera byla bardzo nieprzyjemna , wrecz wroga. Przeszlismy do kontroli bagazu przeprowadzanej osobiscie przez Freddiego. Maciek powoli wyciagal dokladnie kazda rzecz z gornej klapy, otwieral i tlumaczyl co to jest: futeral od aparatu, futeral od okularow ( wraz ze sprawdzaniem czy nie ma ukrytej kamery), zatyczki do uszu, wyjasnianie kazdego pojedynczego leku z apteczki, przy menazce i otwarciu jej, Freddy agresywnie wybuchl na Macka i zagrozil, ze jezeli otworzy jeszcze jedna rzecz to go aresztuje !!! i upomnial, ze to trzecie ostatnie upomnienie ( nie bylo zadnego !). Mnie wtedy zmrozilo, w zyciu nie spotkalismy sie z takim traktowaniem przez pogranicznika. Maciek milczaco pozwalal Freddiemu wyciagac kolejne rzeczy, doszlo nawet do pelnego rozwiniecia namiotu i odkrecania kurka w naszej butli gazowej i dlugiego wachania zawartosci ?! ( jaki tajemny gaz mielismy szmuglowac?) Maciek pozostal ze wszystkimi rzeczami na wierzchu i nastapila moja kolej. Juz na wstepie dostalam nagane, za otworzenie zamka og gornej kieszeni plecaka. Kolejne rzeczy trafialy na piaszczysta, afganska ziemie. Caly czas patrzylam na rece tego czlowieka bez imienia,zeby przypadkiem czegos nielegalnego nam nie podrzucil?! Takie az mysli sie nasuwaly ! Frediemu bardzo sie nie spodobaly nasze liofilizaty ( ktore ogladal na wjezdzie ) - teraz uwazal, ze mamy obecnie wiecej opakowan niz przy poprzedniej kontroli !!! W tym czasie zrobilo sie male zbiegowisko z pogranicznikow, ich miny jasno mowily, ze Fredy swoim zachowaniem nagina zasady. Wtedy jego zlowrogie oczy zobaczyly w mojej kosmetyczce krem z filtrem 50UV. Uslyszalam, ze jemu bardzo by sie przydal. Nie mialam sily jak zawsze bronic sie przed dawaniem lapowek, milczaco oddalam krem, chcialam juz stad zniknac i zakonczyc ta szopke - i jak reka odjal kontrola skonczyla sie w polowie plecaka. Moglismy zmierzac do tadzyckiej furtki. Pod nosem szepnelem Fucking Afghanistan ! Z niewiarygodnym usmiechem na twarzy powitalismy tadzyckich pogranicznikow. Zza biurka powital nas znajomy wyludzacz 10$, ktory podstemplowal paszporty i z usmiechem pokazujac na Macka zarost powiedzial: "Terrorist" :P Kolejny raz potwierdzilo sie, ze noszenie brody w Afganistanie kojarzy sie z jednym z Talibami. Wrocilismy do spokojnego i przemilego tadzyckiego Iskhashim. WOLNOSC - zdjelam chuste, podwinelam dlugie rekawy i spodnie :) Powitali nas rozesmiani tadzyccy policjanci, z ktorymi chwile pogadalismy o trudach Afganistanu - " A nie mowilismy, po co tam jedziecie?"...


Kierunek granica po raz kolejny





Most graniczny juz calkiem blisko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz