Podczas naszej podrozy najciezej jest nam sie przyzwyczaic do stylu jazdy kierowcow Centralnej Azji, a raczej dla Europejczyka jest to jeden wielki chaos, w ktorym probujemy znalezc ukryte zasady. Tutaj na ulicy trzeba jechac naprzod i za duzo nie myslec o tych dziwnych, czasem niebezpiecznych sytuacjach na drodze. Przedstawiamy kilka zachowan, czasem wrecz idiotycznych ( oczywiscie dla nas :P ) :
- ogolnie wszyscy jezdza w dzien bez swiatel, jednak w nocy zapalaja, problem w tym, ze w 90% sa to oslepiajace swiatla dlugie lub przeciwmgielne, czasem pozycyjne lub jechanie prosta droga z wlaczonym migaczem hm ?
- na trzypasmowej drodze jednokierunkowej skrecanie ze skrajnego lewego pasa w prawo, a dlaczego nie?
- jezdzenie bez tablic rejestracyjnych - czyzby zgubione podczas stluczek ?
- kobieta za kierownica, a na kolanach jej roczne dziecko radosnie bebnioca w "koleczko" ...
- nie licz na to, ze zostaniesz poinformowany kierunkowskazem o zmianie pasa, to zawsze jest element niespodzianki :)
- wyjazd z drogi podporzadkowanej - wazne zeby wyjechac polowa auta wprost pod twoja maske
- hamowanie w ostatniej chwili, kiedy za zadne skarby na to nie wpadl - NORMA
- sygnalizatory - maja rozne fazy dzialania, niektore pieknie maja sekudniki z czasem do zmiany swiatla, ale wiekszosc dziala na zasadzie - zielone swiatlo sie pali, ale gdy "jest" czerwone caly sygnalizator jest wylaczony, sygnalizator dla pieszych z zasady nie istnieje, musisz korzystac z tych dla kierowcow
- przejazdy na czerwonym swietle w centrum nie sa rzadkoscia, tutaj kroluje tajemnicza zasada, ze ruch uliczny rusza jakies 3s przed zmiana czerwonego na zielone i jako zawalidroga Europejczyk mozesz liczyc na obtrabienie
- standardem jest nie przestrzeganie linii ciaglych, jezdzi sie po nich, przejezdza, zawraca - wolna amerykanka
- linie rozdzielajace pasy czasem sa, ale jezeli sa 3 pasy wymalowane to znaczy, ze w rzeczywistosci jest 5, a czasem nawet 6 "na blache"
- najbezpieczniej jechac srodkiem drogi w centrum miasta, gdyz na prawym pasie rzadza sie swoimi prawami marszutki - zatrzymuja sie w najmniej odpowiednim momencie
- wyprzedzanie na drogach poza miastem - srodek jezdni sluzy do wyprzedzania na drugiego, na trzeciego, czesto wyglada to jak pewne czolowe zderzenie - po kilku tygodniech nie dziwi, pierwsze wrazenie - wypadek murowany
Dziwnym trafem w tym chaosie nie widac, zeby bylo wiecej wypadkow i stluczek niz w Polsce. Na gorskich drogach mozna jedynie zauwazyc wraki tirow i rozbite ciezarowki, ktore nie wyrobily na zakretach. Po Powrocie do Polski trzeba bedzie tylko pamietac, by nie zachowywac sie jak azjatycki kierowca :)
haha ad. ostatni akapit - po szarżowaniu za kierownicą w i tak spokojnej w porównaniu do Kirgistanu Gruzji zaliczyłem w Polsce całkiem normalne wyprzedzanie (tak mi się przynajmniej wydawało), które wywołało salwę klaksonów i krzyk pasażerki :) no i musiałem na nowo nauczyć się przepuszczać pieszych, w owej Gruzji zatrzymanie się przed przejściem grozi wypadkiem i nikt nie wie, jak się zachować...
OdpowiedzUsuńOj nam też ciężko było przyzwyczaić się do polskich warunkach na drogach :) chociaż po czasie uważam, że w tym chaosie jest metoda... :)
OdpowiedzUsuń