środa, 21 sierpnia 2013

Tadzykistan – part 2 – Pamir Highway – Alichur do Iskhashim 2/08 - 5/08



Dotarliśmy do pierwszej miejscowości Murgrab. Roland nocował w hotelu za 10$ , a my w ramach oszczędności przespaliśmy się na obrzeżach miasta. Rano okazało się, że nasze bezpieczne miejsce pod drutami niskiego napięcia jest przy okazji poligonem, to tłumaczyło tą duża ilość śladów kół ;) Ruszamy dalje w kierunku Alichur, w pewnym momencie słyszymy Rolanda " Guys, guys there is fuel under my feet !!! " Pompa paliwa zrobiona w Alichur nie dała rady i znów przecieka !!! Wybieramy paliwo i ruszamy dalej. Kolejny nocleg planujemy w Alichur. Roland jest zachwycony właścicielką hostelu Marco Polo Aisha :) Podobno chłopaki z całej wioski się za nią oglądają :) Wjeżdżamy na drogę odbijającą w stronę Wakhanu. Koniec asfaltu, totalne pustkowie, teraz jesteśmy zdani tylko na siebie ... W końcu naszym oczom ukazuje się rzeka Pendżar, naturalna granica między Tadżykistanem, a Afganistanem. Co za widok!!! Jedziemy krętą drogą, z jednej strony przepaściście, z drugiej osuwające się kamienie ze zboczy. Niva jest zachwycona terenem i przepięknie pokonuje każdy podjazd i zjazd :) Roland kurczowo trzyma fotel, mniej ufa naszej rosyjskiej maszynie :P W pewnej chwili zauważamy zieleń, dolina Pendżaru jest otoczona wioskami pełnymi zieleni. Wzdłuż dróg pojawiają się stojące szeregiem drzewa, czujemy się trochę jak na polskiej, wiejskiej drodze. Tuż przed Iskkhashim mamy małą awarię, urywa się nam tłumik. Na szczęście od razu z domów wyłaniają się miejscowi służący pomocną dłonią i drutem naprawiamy tłumik. Już nie możemy szpanować Turbo Nivą :) W Iskhashim znajduje się świetny hostel u Vasila, można zarówno spać w środku jak i pod namiotami za znacznie niższą opłatę. Jest tam świetna hostelowa atmosfera , a mama Vasila gotuje przepyszne jedzenie :) Chociaż nie tylko ona, gdyż jednego wieczora jedzenie przygotowali panowie :) Tadżyccy kierowcy i było to świetny tradycyjny Pilov. Vasil pomaga nam znaleźć lokalnych mechaników. Trafiamy do Jeana Reno - to z pewnością był jego tadżycki sobowtór. Razem ze swoim kolegą naprawiają nam przez cały dzień Ładę, oczywiście czynnie Maciek im pomaga, bo tak tutaj wygląda naprawianie to zbiorowa robota :) Tutaj także widzimy pełne starcie kultur. Z auta Jeana Reno płyną amerykańskie przeboje, jego tadżycka córka przygotowując się do wyjścia przebiera się z długiej tuniki w obcisłe dżinsy i w trendy bluzę, a my patrzmy  z warsztatu na Afganistan, gdzie ani nie usłyszmy takiej muzyki, ani nie zobaczymy tak ubranych kobiet ...

Pamir Higway w pełnej krasie 



Alichur 





Witamy w Wakhanie 



Cóż to za przeszkoda ??? 

:) 


Drzewa przy drodze czujemy się jak w Polsce ;) 



Hostel i camping w Iskhashim u Wasila :) 

Stacja meteo też się znalazła





Wiaderko cukierków od Rolanda na pożegnanie :) 

























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz