sobota, 17 sierpnia 2013

KIRGISTAN – part 9 – w kierunku tadzyckiej granicy z OSH do Sary Tash

Czas ruszyc w kierunku Tadzykistanu. Z jednej strony jest to jeden z biedniejszych krajow na swiecie, z drugiej jest to trzeci na swiecie najwiekszy przemytnik heroiny i opium. Na nasza Nive wyczekiwala slynna Pamir Highway – czyli wjazd na dach swiata. Najpierw pokonalismy widokowa przelacz, Niva zagotowa sie kilka razy, ale na wysokosci powyzej ok. 3000 m n.p.m byl doskwierajacy upal, sami tez sie gotowalismy, na dodatek zaczal nas meczyc odor benzyny, ale zrzucilismy to na upal. Na zjezdzie naszym oczom ukazalo sie Sary Tash – mala wiopska posrodku niczego, a za nia wyrosly osniezone siedmiotysieczniki. Gorgeous!!! W Sary Tash jest ostatnia stacja bezynowa przed tadzyckim Murgrabem. Stacja to za duzo powiedziane – dwa bardzo stare dystrybutory z 80 I dieslem, jak sie okazalo benzyna ma byc o 20:00. Czas zabilismy w Café gdzie przewijali sie turysci: Polacy wracajacy z sukcesem z piku Lenina, Australijczycy jadacy ciezarowka od czterech lat dookola swiata, dwuch emerytow z Niemiec podrozujacych zmodyfikowanym Iveko itp. O 20:00 okazalo sie ze benzyna jest, ale pompa w dystrybutorze leje tylko po 100 ml paliwa!!! Czekanie w nieskonczonosc! Umowilismy sie ze wrocimy jutro po nasze kanistry. Nastepnego dnia z sukcesem napelnilismy bak I kanistry – Pan pompy nie naprawil ale chyba wiadrami wyciagal paliwo ze zbiornikow cala noc . Ruszylismy w kierunku granicy, jednak odor paliwa ni dawal nam spokoju, Macka martwilo wieksze spalanie… Po ujechaniu kilku kilometrow stanelismy na ogledziny. Spod podlogi kapalo paliwo… Zaczelismy podnosic dywaniki…a pod nimi pelno paliwa!!! Skad cieknie?! Nowa pompa paliwa wymieniona przez mechanikow w Osh! Nasza bomba na 4 kolach zawrocilismy do Sary Tash po pomoc. Na mechanika w tej miejscowosci nie liczylismy, ale w centrum wszystkiego czyli na “zaprawce” znalazlo sie dwoch Panow znajacych sie na rzeczy. Okazalo sie ze partacz w Osh po wymianie pompy zapomnial ja uszczelnic. Panowie starym spowsobem uszczelnili przeciek na groba nic i kit oraz prawidlowo wszystko podokrecali. Zbyt tanio nie bylo ale byli nasza jedyna opcja. Trzeciego dnia pobytu w Sary Tash ruszylismy w gory w kierunku Tadzyckiej granicy…


Nasi dzienni goscie w obozowisku :)

Nasz nocny gosc - co nas najpierw troche przestraszyl wylaniajac sie z ciemnosci posrud niczego

Zdjecie z kirgiskim rowiesnikiem :)


Widok z Sary-Tash na osniezone szczyty Pamiru

Sprzatanie Nivy z wyciekajacej benzyny z pompy

Wysoki stan rzek o skutkach jeszcze sie przekonamy...

2 komentarze: